Czym różni się kadrowy oficer wywiadu od agenta wpływu i który z nich stanowi większe wyzwanie dla bezpieczeństwa Polski?
Początek lat 90-tych był idealnym czasem do osadzania nielegałów i agentury wpływu w krajach byłego bloku wschodniego. Kierownictwo sowieckie zobowiązało KGB do zatrudniania na stanowiskach kierowniczych odpowiednio przeszkolonych oficerów we wszystkich swoich przedsiębiorstwach działających w branży surowców strategicznych (ropa, gaz, metale ziem rzadkich).
O nielegałach narosło wiele legend. Często myleni są z agentami wywiadu. Nic dziwnego, gdyż stanowią najtajniejsze narzędzie każdej organizacji wywiadowczej. Są zatrudniani w tym celu i od początku przygotowywani do tej roli, a ich wykorzystanie zależy od ich własnych umiejętności, potrzeb wywiadu oraz jego możliwości uplasowania nielegała w środowisku przeciwnika. Istnieją trzy podstawowe wyróżniki, dzięki którym oficera/funkcjonariusza instytucji wywiadowczej zaliczyć możemy do pionu „N”.
Po pierwsze, każdy nielegał jest kadrowym oficerem wywiadu. Podlega pragmatyce służbowej danej instytucji, włącznie z awansami oraz prawami emerytalnymi. Różnica polega na tym, że jego teczka kadrowa jest prowadzona w sposób szczególnie tajny, poprzez wyspecjalizowane zespoły, a wynagrodzenie dostarczane tak, by wyeliminować ślad wywiadu. Kadrowość jest podstawowym warunkiem bycia nielegałem. Wywiad pozyskuje ludzi do tej roli często na wczesnym etapie ich rozwoju naukowego bądź zawodowego i moderuje ich karierę zgodnie z własnymi potrzebami. Znam przykład z lat osiemdziesiątych, gdy jeden z nielegałów został „cofnięty” o pięć lat i skierowany na podobne studia, lecz na innej uczelni.
Po drugie, każdy nielegał ma dopasowaną biografię i cudze dane personalne. Oznacza to, że istnieje wtórnik, który nieświadomie użycza swojego imienia i nazwiska innej osobie. Zatrzymajmy się na chwilę przy wtórniku. W roku 1971 Frederick Forsyth wydał swoją najlepszą, moim zdaniem, książkę – „Dzień Szakala”. Jej bohater, Charles Calthrop, poszukuje nowej tożsamości. W tym celu zwiedza cmentarze. W malutkiej szkockiej miejscowości znajduje grób dziecka. Z miejscowej parafii bierze metrykę i usuwa z niej datę śmierci. Następnie wysyła do Home Office wraz ze swoim zdjęciem, a zwrotną pocztą otrzymuje paszport z nazwiskiem owego zmarłego dziecka. Wtórnik staje się nową tożsamością Calthropa. Notabene Calthrop też okazuje się wtórnikiem, ale to już wątek dostosowany do charakteru powieści sensacyjnej. Ten prosty sposób bywał w przeszłości wykorzystywany wielokrotnie przez wywiady świata. Na tej zasadzie działał Walter Kriwicki, antykwariusz z Amsterdamu, który w latach trzydziestych tworzył nielegalną siatkę szpiegowską NKWD w Europie Zachodniej. W teorii nielegał winien przybrać tożsamość obywatela kraju, na którego terenie jest uplasowany, dlatego też wywiad stara się zawsze zdobyć wzory dokumentów, w tym zaświadczeń i świadectw, które obowiązują na danym terenie. Stworzenie nowej postaci na podstawie wtórnika jest bardzo trudne i wymaga dodatkowych działań osłonowych i legendujących. Obecnie, w czasach biometrii i „Wielkiego Brata”, jest to praktycznie niemożliwe, gdyż wystarczy, że Jan Kowalski wyjedzie gdzieś jako Sasza Kowaliow i całe życie będzie musiał być Kowaliowem. W dodatku, co będzie, gdy kontrwywiad przeprowadzi badania DNA i znajdzie wtórnika? Nie oznacza to jednak, że w obecnej chwili wywiad rezygnuje z nielegałów. Tworzy ich tylko trochę inaczej, koncentrując się nie na personaliach, sprawdzalnych dla przeciwnika, lecz na dobrze opracowanej fałszywej biografii…
Nielegałowie są łącznikowani w sposób wyjątkowo tajny, przy wykorzystaniu wszystkich aspektów łączności agenturalnej. Łącznikowanie to nic innego, jak przekazywanie zadań i odbieranie informacji, a także finansowanie przedsięwzięcia. O ile to ostatnie jest łatwiejsze do wykonania i wywiad dostosowuje zwykle finansowanie nielegałów do ich sytuacji osobistej, uwarunkowań terenu działania oraz odpowiedniej legendy, o tyle łączność jest zawsze problemem w tej pracy. Zauważmy, że prawie wszystkie udane akcje FBI czy naszego kontrwywiadu zaczynały się od przejęcia systemów łączności. Tego szuka przede wszystkim kontrwywiad, gdyż w ten sposób może udowodnić działanie szpiegowskie przed sądem, a także spróbować gry z przeciwnikiem. Wejście w łączność wrogiego wywiadu daje ogromne możliwości inspiracji i dezinformacji oraz pozwala na wyłowienie całej sieci wywiadowczej. To truizm. Przykładem jest nie tylko Enigma, lecz także wydalenie oficerów rezydentury SWR w Warszawie w roku 2000, o czym jeszcze napiszę.
Zapraszamy na premierę książki płk Piotra Wrońskiego - 6 września w Warszawie!
Szczegół na facebooku!
Kup książkę: http://ksiegarnia.salon24.pl/ksiazka/czas-nielegalow-krotki-kurs-kontrwywiadu-dla-amatorow